Ĺťona siÄ uparĹa, Ĺźeby jÄ Heniu zabraĹ na dancing. DĹugo jej tĹumaczyĹ, Ĺźe to bez sensu, Ĺźe go to nie bawi, ale wreszcie ustÄ piĹ. Poszli. WchodzÄ do lokalu…
– DzieĹ dobry, panie Heniu! – wita ich w progu portier. Ĺťona zdziwiona.W sali podbiega natychmiast kelner.
– Dla pana ten stolik co zwykle?
Ĺťona jeszcze bardziej zdziwiona. MÄ Ĺź tĹumaczy, Ĺźe pewnie go z kimĹ mylÄ . Podchodzi kelner. – Dla pana to co zwykle? A dla pani?
Ĺťona zaczyna siÄ wĹciekaÄ. Zaczyna siÄ wystÄp. Striptizerka ma wĹaĹnie zdjÄ Ä ostatni element odzieĹźy i pyta kto z sali pomoĹźe jej w tym.
– He-niu! He-niu! – skanduje sala.
Tego juĹź Ĺźonie byĹo za wiele. ZerwaĹa siÄ i wybiegĹa z restauracji. On za niÄ . Wsiedli do taksĂłwki i jadÄ do domu. Ona caĹÄ drogÄ robi mu wyrzuty. W koĹcu kierowca taksĂłwki odwraca gĹowÄ i mĂłwi:
– Co, panie Heniu, takiej brzydkiej i pyskatej dziwki toĹmy jeszcze nie wieĹşli.