Dobry zwyczaj, nie poĹźyczaj

Małżeństwo zostało zaproszone na bal przebierańcĂłw, jednak tego wieczora Ĺźonę rozbolała głowa i nalegała, aby jej mąż poszedł sam. Długo się sprzeciwiał, ale w końcu uległ i poszedł. Ĺťona połoĹźyła się do łóżka, jednak po godzinie obudziła się bez bĂłlu głowy. PoniewaĹź jej mąż nie wiedział jaki strĂłj sobie kupiła, zdecydowała się pĂłjść na zabawę i go poszpiegować. Szybko go tam wypatrzyła. Tańczył ze wszystkimi kobietami, całował po rączkach, szyjach, szeptał na uszko, podszczypywał, niby przypadkiem dotykał „tu i Ăłwdzie”. PoniewaĹź naleĹźała do zgrabnych osĂłb, szybko została zauwaĹźona przez rozbawionego mężusia i poproszona do tańca. Spodziewała się niezłej zabawy, on przecieĹź nie wiedział, ze podrywa własną Ĺźonę. Po paru tańcach zaproponował jej „zwiedzanie pięterka”, ona się zgodziła bez oporu (bo to przecieĹź jej mąż…). Postawiła jednak warunek, ze nie zdejmą masek z twarzy. Było im razem wspaniale, wręcz jak nigdy dotąd. Później ona szybko pobiegła do domu, Ĺźeby oczekiwać męża i zadać mu kilka pytań. Gdy juĹź wrĂłcił zapytała z dziką satysfakcją w glosie:
– No i jak się bawiłeś skarbie? DuĹźo tańczyłeś?
– Nie tańczyłem ani razu i bawiłem się kiepsko. Spotkałem Zenka, Wieśka i Tadka, moich kolegĂłw ze studiĂłw i całą noc graliśmy w pokera. Ale powiem ci, ze facet ktĂłremu poĹźyczyłem kostium podobno bawił się nieziemsko…

Redaktor Naczelny